Czy uda się poznać tajemnice Humberto Zertuche?

Badania DNA rządzą się swoimi prawami. Wykonując test, nigdy nie wiesz czy w porównawczej bazie danych znajdziesz kogoś podobnego do siebie. Może być to osoba, z którą masz wspólnego przodka 5 tys. lat temu albo zaledwie 200 lat temu. Ten drugi przypadek dobrze obrazował artykuł napisany przez Svetlanę Karnaukhovą niemal pięć lat temu. Warto do niego wrócić, aby zobaczyć jak można powiązać ludzi z przeszłości z konkretnym terenem, osadzić w historii I Rzeczpospolitej i pokazać jak wiele możemy się o sobie dowiedzieć.

http://dmochowscy.info/2020/02/genealogia-genetyczna-w-akcji-niesamowity-przyklad

Chciałem przypomnieć powyższy artykuł, gdyż porównywanie wyników badań DNA ponownie okazało się zaskakujące. W swojej bazie danych DNA znalazłem osobę o hiszpańsko brzmiącej nazwie: Humberto Zertuche III. Warto podkreślić, że jest to osoba, której tzw. „match” (podobieństwo) znany jest mi od ponad pięciu lat. Pamiętam, że szukałam skąd może pochodzić rodzina Zertuche – doszedłem wówczas do wniosku, że musi to być Hiszpania. Pomyślałem wówczas o Polakach walczących pod Samosierrą, ale nie pociągnąłem tematu i nie próbowałem nawiązać kontaktu. Kilka miesięcy temu postanowiłam spróbować – napisałem najprościej jak się da – Czy jesteś zainteresowany w poszukiwaniu wspólnych przodków? Odpowiedz nie nadeszła w ciągu pierwszego, ani drugiego dnia. Jednak trzeci dzień przyniósł wiadomość… z Meksyku, a w zasadzie z USA.

Napisała do mnie Zinnia, której brat zrobił sobie test DNA. W wiadomości przyznała, że niewiele wiedzą o swoim dziadku ze strony ojca. Nazywał się Humberto Zertuche i pochodził z Saltillo w Meksyku. Nie znają jego historii i nie wiedzą czy był adoptowany. Jego syn, czyli ojciec Zinni, jako dziecko wyróżniał się wśród swoich rówieśników – miał blond włosy i niebieskie oczy. Matka mojej rozmówczyni pochodziła z rodziny rdzennych Indian meksykańskich. Zinnia podkreśliła też, że blond włosy nie były czymś powszechnym w Meksyku lat 30- i 40-tych. Dodała też, że nigdy nie miała okazji poznać swojego dziadka i nie jest w posiadaniu jego zdjęć. Jednak w przesłanej wiadomości było widać, że jest zainteresowana tematem. Była bardzo ciekawa ile pokoleń minęło od wspólnego przodka i pochodzeniem swojego dziadka.

Moja odpowiedź, przesłana z Polski, z pewnością ją zaskoczyła. Otrzymałem nawet kilka zdjęć. Patrząc na nie, widać europejskie korzenie. Jako pierwsze zaprezentuje zdjęcie ojca mojej rozmówczyni ze swoją meksykańską rodziną – jest on jedynym blondynem na zdjęciu.

Fotografia nr 1. Syn Humberto Zertuche ze swoją rodziną.

Drugie zdjęcie przedstawia ciotkę mojej rozmówczyni – pamiątkowe zdjęcie z pierwszej komunii. Patrząc na zdjęcie można by było odnieść wrażenie, że zostało ono zrobione w Polsce, gdyby nie osoba o typowo meksykańskich korzeniach stojąca obok.

Fotografia nr 2. Pamiątka komunii świętej córki Humberto Zertuche.

Na ostatnim zdjęciu widzimy rodzinę mojej rozmówczyni. Zdjęcie wykonano najbliżej naszych czasów. Widać na nim ojca i ciotkę Zinni, a także jej młodszą siostrę. Najstarszy jest dziadek ze strony jej matki. W wiadomości podkreśla, że jej rodzeństwo nie ma już tak europejskich cech zewnętrznych jak jej ojciec. Jak sama pisze są już mieszanką jej ojca i jej matki.

Fotografia nr 3. Dzieci Humberto Zertuche z dziadkiem ze strony matki mojej rozmówczyni.

Zinnia stawia pytania. Jak wiele pokoleń jest do naszego wspólnego przodka? Uważa też, że wyniki DNA mogą być trochę mylące. Zastanawia się również, jak do cholery, jej genetycznie polski dziadek trafił do Meksyku z hiszpańskim nazwiskiem. W jej rodzinie zawsze zakładano, że był on potomkiem Hiszpanów, który po prostu miał więcej hiszpańskiego DNA niż reszta rodziny.

Tu zaczynają się moje dywagacje. Mimo że nie mam zbyt wielu szczegółowych informacji, można postawić pewne tezy. Badając historię relacji polsko-meksykańskich trafiłem na ciekawy trop – Sybiraków, którzy nieprzyjęci w USA wylądowali w osiedlu Santa Rosa, oddalonego 10 kilometrów od miasto León de los Aldamas w środkowym Meksyku, stolicy stanu Guanajuato. W tym miejscu w 1943 r. znalazło tam schronienie 1432 polskich uchodźców, głównie kobiet i dzieci, ewakuowanych ze Związku Sowieckiego. Czy jest to prawdopodobne? Zdaje się, że moja rozmówczyni ma około 45 lat. Zakładając, że jej ojciec miał ją w wieku 20 lat, a dziadek jej ojca również w wieku 20 lat otrzymujemy rok 1939. Przy tym założeniu Humberto Zertuche przybywając do Meksyku miałby około 4 lat (+ kilka lat).

Ze strony internetowej: https://santarosa.com.pl dowiadujemy się, że w listopadzie 1944 roku, wśród osób przebywających w obozie Santa Rosa były dzieci w wieku:  0-4 lat  – 45 dzieci oraz 5-9 lat – 141 dzieci. Obóz został zlikwidowany pod koniec 1946 roku. Grupę 106 dzieci i 99 nastolatków przewieziono do sierocińca w Tlalpan (dalej na południe Meksyku). Ostatnia grupa polskich sierot z Santa Rosa wyjechała do nowych rodzin i domów dziecka w USA w 1950 roku. Czy Humberto Zertuche był wyjątkiem i został przyjęty przez meksykańską rodzinę? A może nie oszacowaliśmy jego wieku i był już starszym nastolatkiem i postanowił zostać sam w Meksyku. Ta opcja wydaje się jednak mniej prawdopodobna, gdyż starsze dzieci powinny zachować swoją imię i nazwisko.

Można też postawić całkowicie inną tezę, że rodzice Humberto Zertuche dotarli do Meksyku w okresie międzywojennym. Czy jakieś nieszczęście spowodowało, że został sierotą i przyjęto go do meksykańskiej rodziny? Jest to też prawdopodobne. Meksykańska Polonia nie była wówczas duża, ale z pewnością istniała. Za tą tezą przemawiają odległości. Z Leon w Meksyku gdzie znajdował się obóz Santa Rosa do Saltillo jest ponad 500 kilometrów. Nie jest to odległość, którą samo mogłoby przebyć dziecko.

Na stronie o obozie Santa Rosa możemy też zapoznać się z pełną listą uchodźców, którzy przybyli w 1943 roku do Meksyku. Na tej liście nie znajdujemy nazwiska Dmochowski, choć jest wiele nazwisk, które są osobom mieszkającym w północno-wschodniej Polsce znajome. W tym miejscu trzeba wrócić do wyników DNA. Humberto Zertuche – R-YP4772 zaś mój wynik to R-A14348.

Dodatkowo ze strony internetowej YFull wiemy, że mutacja:

R-YP4772 uformowała się 1850 lat temu, a czas do ostatniego wspólnego przodka oceniany jest na 1150 lat temu (2024-1150=874). W przypadku mutacji R-A14348 mamy inne wyniki. Uformowała się ona 650 lat temu, a czas do ostatniego wspólnego przodka oceniany jest na 650 lat temu (2024-650=1374).

Rysunek nr 1. Wyniki ze strony YFull.

Warto w tym miejscu dodać, że kalkulator bazujący na Y-STR badający odległość genetyczną na stronie FamilyTreeDNA podaje odległość do ostatniego wspólnego przodka na rok 1300 (lub przedział 650 – 1750).

Oznacza to, że przodkowie Humberto Zertuche pochodzili z naszych terenów w szerokim znaczeniu tego słowa. Mogła być to Polska lub obecna Białoruś albo Ukraina. Jednak do tej pory w bazach genetycznych nie pojawiły się osoby, które byłby blisko wyniku Humberto, co powoduje, że nie jesteśmy w stanie zweryfikować nazwisk uchodźców z Santa Rosa z bazą danych genetycznych.

Pozostaje mieć nadzieję, że potomkowie Humberto Zertuche zdecydują się na dokładne badanie DNA. Badanie można zrobić zarówno w FamilyTreeDNA (BigY) lub Dante Labs, a uzyskany wynik powinno wrzucić się do bazy YFull. Pozwoli to na porównanie dokładnych wyników i być może otrzymanie dokładniejszych przedziałów czasowych.

Wniosek z tego przypadku jest z pewnością jeden – w bazach porównawczych potrzebujemy więcej próbek, np. rodzin Czyżewskich, Sutkowskich, Uszyńskich, a także innych rodzin pieczętujących się Pobogiem. W tym przypadku cierpliwość jest najlepszym doradcą…

Jeśli macie Państwo swój pomysł, jak Humberto mógł dotrzeć do Meksyku zachęcam do komentowania…